Czasami w mojej pracy słyszę pytanie, dlaczego dostawcy oszukują? Dlaczego nie przedstawiają rzetelnie wycen, dlaczego w ofertach jest tylko część kosztów i to małym druczkiem? Czy wszyscy tak robią?
Wcale nie wszyscy i wcale nie celowo – po prostu wiedzą, że klienci nie przyjmują do wiadomości prawdy. Wolą ułudę, niskie koszty, lubią słyszeć „będzie Pan zadowolony”, lubią wiedzieć, że zrobili biznes życia i kupią tanio coś o czym słyszeli, że jest drogie, ale przecież oni sami są tak świetnymi negocjatorami….
Każdy dostawca, który się kiedyś na prawdzie przejechał, zastanawia się następnym razem, czy warto być uczciwym.
Przykład?
Oferta na 2 mln i na 9 mln. Na ten sam system. Dwóch Turków, jeden dywan. Po co przepłacać? Dla laika dywan to dywan. Dla znawcy – jeden ma wzory, drugi jest gładki. Jeden ma frędzle, drugi nie ma. I ostatecznie – tylko na tym pierwszym można latać. Więc jednak nie jest to ten sam dywan. Ale klient znawcą dywanów nie jest. Liczy się cena.
Cała sprzedaż w dzisiejszych czasach to szukanie magicznego zaklęcia, by zaczarować klienta. I prawie wszyscy usilnie się w tym szkolą. Bo co komu po szczerości skoro trzy jest mniej niż dziewięć? Taniej? Skoro klient 9 mln wyrzuci od razu do kosza, a oferta na 3 mln mu się podoba i będzie szedł za tą kwotą, jak ćma do ognia?
Kłopot tylko w tym, że z tych 3 mln w ofercie, dodatkowe warunki opisane małym druczkiem robią 5 mln. A modyfikacja, aby dywan bez frędzli latał, to ponad 10.
Ale kto by się tym przejmował
Klient zaczarowany zapłaci za wszystko. Jak już nie będzie miał wyjścia. Byle by tylko podpisał umowę i będzie miał smycz na szyi.
Tracą na tym wszyscy. Najbardziej Ci uczciwi, bo prawie zawsze dostają figę z makiem za swoją uczciwość. Traci na tym klient, bo skąpy dwa razy płaci…
Drodzy klienci – uczcie się o dywanach przed zakupem. Odrzucenie oferty na cenę i zadowolenie z wyboru taniego dywanu może się, w dłuższej perspektywie, okazać bardzo bardzo kosztowne. Najczęściej nie będzie to latający dywan a jedynie kawałek bezwzorzystej, bezfrędzlowej wykładziny, która lata tylko wtedy, gdy ją ciągniecie na sznurku, pod wiatr.
Ale, jak to mówią mądry Polak po szkodzie. A i wtedy nie zawsze.